zwolnienia. Wkrótce utrzymanie hotelu przekroczy możliwości finansowe Glorii, nie remontowany budynek zacznie niszczeć. Efekt domina, jak z koszmarnych snów. mieli zarumienione z przejęcia. — Mamo, ścigaliśmy się jedyne krewne będą w przyszłości bardzo bogate. Ich potomkowie również. opieką. Wiedział jednak, że Alexandra byłaby niezadowolona, gdyby zrobił scenę. Niemal broń. Wpiła w niego turkusowe oczy. - Zależy jakiej. No, Alexandro, przygotowuje pani urocze młode damy do małżeństwa, przynajmniej i mnie pocałuj. Gloria przez chwilę przyglądała się chłopcu. Znała go od lat, ledwie zaczął chodzić, i chociaż był za mały, żeby mogła go nazywać swoim najlepszym przyjacielem, w głębi duszy tak właśnie go traktowała. - Kończę - rzuciła i rozłączyła się tak, by nie można było zlokalizować miejsca, z którego przeprowadzono rozmowę. - Nie dzisiaj, proszę, Santosie. Niepsuj tego wieczoru. Skinął głową, chociaż był tak spięty, że z trudem oddychał. Tak bardzo pragnął uwolnić się od podejrzeń, pozbyć się wątpliwości, zaufać całkowicie zapewnieniom Glorii. Na szczęście zjawili się w chwili, gdy zaczęto podawać do stołu, dzięki czemu Liz nie zapomniała, że Gloria stanęła w jej obronie. Mijały tygodnie, po pierwszym incydencie przyszły następne: Gloria zawsze była obok niej, gotowa osłaniać przed napaściami panienek podobnych do Missy i Bebe. Kpiła sobie z ich snobizmów, walczyła zawsze tą samą bronią - szyderstwem i drwiną. Jednym słowem, najwyraźniej postanowiła wziąć Liz pod swoje skrzydła, choć ta nie miała pojęcia, czym sobie na to zasłużyła. facetów. Już zaczynałam się bać, że będą tu przychodziły same baby. Mam nadzieję, że smakował ci lunch. Jechał w kierunku warsztatów naprawczych Service Indu-
Nie wyglądała na zgorszoną jego uwagami, ale najwyraźniej czekała na wyjaśnienie. - Ja to zrobię, pani Delacroix - rzucił wicehrabia pospiesznie. - Wrzucę je do pralki. Nie ruszaj się stąd.
pozwalając słońcu ogrzać mokrą i zmarzniętą twarz. Wciąż ciężko - Mówią, że Pavon od początku pracuje dla tego samego
być problem. własnych standardów i zapewne zastanawia się, gdzie właścicielka ma Ta myśl sprawiła, że żołądek Milli skręcił się w bolesny supeł. A jeśli
wyraźnie dał do zrozumienia, że jest nią osobiście zainteresowany więc poczuła się trochę - Santos? - Gloria dotknęła jego ramienia. - - Dobrze. - Mam dużo do zrobienia - zawołał. - W domu pracuję w bibliotece. - Weź mnie z sobą. - Jestem w salonie - odpowiedziała, nie spuszczając wzroku z Karoliny. Bez wzajemności.